Zima. Temperatura na zewnątrz spada poniżej zera, a rozmaite choroby jak były wszechobecne, tak i dalej są. W takich warunkach czasem wystarczy, że napijesz się czegoś gorącego (np. herbaty) i poczujesz się dużo lepiej.
Znamy to, zgadza się? Zerknijmy zatem do receptury, którą sporządził kiedyś mój dziadek. Cóż się w niej takiego kryje?
Nalewka mojego dziadka przyjdzie Ci skutecznie z pomocą wtedy, gdy dopadły Cię wirusy i masz grypę, przeziębienie, anginę lub męczą Cię inne dolegliwości – ale nie tylko, bowiem świetnie sprawdzi się również w przypadku, gdy odczuwasz ból stawów lub kości. Nic dziwnego więc, że przepis ten jest dla naszej rodziny czymś cennym.
Do przygotowania samej nalewki nie trzeba wielkich umiejętności – do szklanego pojemnika wkładamy śliwki i zalewamy je alkoholem, po czym odstawiamy całość na 6 tygodni w ciemne miejsce.
Przez cały ten czas nasze lekarstwo nabierać będzie smaku i koloru. Gdy upłynie wspomniane 6 tygodni, do mikstury dodajemy cukier, po czym odstawiamy ją w słoneczne miejsce i czekamy, aż cukier całkiem się rozpuści. Odcedzamy następnie nalewkę z owoców i przelewamy ją do czystej butelki.
Nasze lekarstwo jest już gotowe do spożycia i możemy go używać w czasie, gdy dopadnie nas jakaś choroba lub po prostu dolać np. do herbaty – mój dziadek lubił osobiście przyjmować łyżeczkę tego specyfiku, aby uchronić się przed chorobą. My natomiast musimy z kolei pamiętać o tym, że ze względu na wysokie stężenie alkoholu nie powinniśmy podawać nalewki dzieciom.
Oprócz tego istnieje możliwość sporządzenia nalewki z samych śliwek i alkoholu, która z kolei świetnie sprawdzi się wtedy, gdy bolą nas stawy i mięśnie.